Blog

Wielkie sprzątanie, czyli o tym wszystkim co trzymamy u naszych rodziców

Rekordy popularności w ostatnich latach bije idea minimalizmu. Zaczynamy odgruzowywać nasze przestrzenie i tym samym nasze życie. To dość obszerny temat i wielowątkowy, a dziś zaczniemy od tego co było i tego co pozostawiliśmy u naszych bliskich. Dawno już o tym zapomnieliśmy i wydawałoby się, że nikomu te rzeczy nie są już potrzebne.

Minęło już trochę czasu pomieszkaliśmy najpierw z rodzicami, później jeszcze chwilę u teściów i mamy już swoje cztery kąty. I u jednych i u drugich trochę tych naszych rzeczy zostało. Coś w naszych pokojach z dzieciństwa, może upchnięte gdzieś na strychu, w piwnicy, w komórce czy garażu. Może już nadszedł czas by uwolnić rodziców od naszego bałaganu? Bo właściwie jakim prawem wasze graty zajmują im przestrzeń? Zawsze brakuje na to czasu, ale może by tak przy każdej wizycie zrobić choć mały wycinek z tego co tam pozostawiliśmy? Zatem zaczynamy!
Trzy pudła - pierwsze „do wyrzucenia”, drugie „do przemyślenia”, trzecie „do oddania/sprzedania”. A co najciekawsze to za każdym razem najszybciej zapełnia się to drugie. Decyzja już podjęta i rodziców trzeba odgruzować z tego bajzlu.

Co z tym zrobić? Proponuję skorzystać z małych magazynów „Ogarniemy to”, które dadzą Wam przestrzeń do zmagazynowania przez chwilę rzeczy, które zamierzacie sprzedać, oddać czy uporządkować. Za parę groszy wynajmiecie boks magazynowy i z wielką ulgą podejdziecie do dalszych porządków, bo wasz bajzel nie będzie już obciążał pokoi, strychów waszych bliskich. Z czystym sumieniem i lekką ulgą wrócicie do rodzinnego domu, bo wasz bałagan zaczął już znikać. Oprócz starych zeszytów notatek z liceum czy studiów, stosów książek, starych kalendarzy, kabli, myszek i klawiatur komputerowych znaleźliście też masę sentymentalnych pamiątek, płyt, kaset, znaczków, magnesów, biletów z waszych eskapad i nie tylko. Jak to ogarnąć?

Może zwyczajnie dobrze się przy tym bawić. Zrobić sobie wieczór z dobrym winem i wspomnieniami. Zostawić tylko te, które są dla nas najważniejsze, a z resztą się rozstać, bo skoro przez tyle lat nie wracaliśmy do tych rzeczy to z pewnością na kolejne o nich zapomnimy. Potrzebujemy czasu, by zastanowić się nad tym czy naprawdę czegoś z tych rzeczy potrzebować jeszcze będziemy? Przy okazji pudła do przemyślenia zadajmy sobie dodatkowo pytania: Czy ten przedmiot był nam potrzebny przez ostanie 2 lata? Czy ten przedmiot wyraża mój aktualny styl życia i czy chcę go zabrać ze sobą do mojego nowego domu? Czy ta rzecz wywołuje radość i miłe wspomnienia? Czy ciężko się z tą rzeczą rozstać, bo całkiem dobra i może się jeszcze przydać, albo była droga czy była prezentem? Czy to jest coś co będzie potrzebne mi w aktualnym momencie mojego życia? Taki casting dla rzeczy może być dobrym wstępem do zgłębiania idei minimalizmu i dobrą zabawą jednocześnie. Książki, płyty czy kasety możemy oddać do biblioteki, materiały biurowe do przedszkola, niepotrzebne koce, ręczniki przyjmą z pewnością schroniska dla zwierząt, a z całą resztą w prosty sposób poradzimy sobie wykorzystując media społecznościowe np. Facebooka. W Opolu możecie odnaleźć grupy facebookowe typu „Uwaga śmieciarka jedzie”, „Oddam za darmo” i tam w kilka minut znajdzie się ktoś kto przygarnie to czego chcecie się pozbyć. Inną opcja jest zorganizowanie wyprzedaży garażowej, ale o tym już w kolejnym odcinku naszych opowieści. Pamiętajcie też o recyklingu przy takim porządkowaniu, by wasze śmieci trafiły do odpowiednich pojemników czy okolicznych PSZOKów, bo porządek z naszymi gratami u rodziców nie usprawiedliwia nieporządku na śmietniku.

Rzeczy, które gromadzimy wokół siebie wymagają czasu, a my chcemy go mieć więcej dla siebie. Dlaczego więc gromadzimy ich aż tyle? Zacznijmy, więc porządki od naszych pokojów z dzieciństwa, strychów, piwnic pozapychanych „przydasiami”, zabawkami, którymi nie bawią się już nasze dzieci. Niezależnie od powodu dla którego zabieramy się za odgracanie przestrzeni nagroda na końcu jest podobna – to uczucie wielkiej ulgi, złapania oddechu i czystego umysłu.